When one thing ends, another thing begins.



No i stało się. 22 września mieliśmy ostatni dzień lata, a dzisiaj wypada ostatni dzień wakacji (a przynajmniej tych studenckich). Macie czasami tak, że coś Wam mija szybko, ale i zarazem wolno? Ja tak się właśnie teraz czuję. Niby od 13 czerwca, czyli dnia kiedy wróciłam do domu z Krakowa minęło już sporo czasu, ale jednak z drugiej strony czuję się jakby ten okres minął bardzo szybko. Czy to były dobre wakacje? Na pewno nie były tak dobrze spędzone jak zeszłoroczne (cudowne 5 miesięcy swawoli, kiedy wszystko wydawało się zmierzać w jak najlepszym kierunku), ale jednak jestem z nich w pewnym stopniu zadowolona. Oczywiście nie zrealizowałam wszystkich celów jakie sobie postawiłam po zdaniu sesji, ale jednak część ich mogę odhaczyć, więc nie jest źle. Kilka miesięcy zostało do końca roku, od jutra (a raczej dzisiaj) moje dni zaczną wyglądać bardziej zorganizowanie, więc liczę także na przypływ nowej, motywującej energii, która ruszy mnie do działania i pozwoli na realizowanie wszystkiego, co sobie wyznaczyłam. Od jutra zaczynam też wykańczające tournee polegające na codziennych dojazdach do Krakowa, więc trzymajcie kciuki, aby to nie wyssało ze mnie wszelkiej energii i radości z życia, bo wtedy już żadnego celu nie zrealizuje! Drogie PKP, błagam, zlituj się nade mną!




8 komentarze:

  1. Wakacje minęły bardzo szybko. Mnie teraz przerażają jedynie te chłody:D

    A co do organizacji i ja muszę kilka rzeczy ogarnąć więc działamy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony minęły mi bardzo szybko, ale z drugiej strony dużo się działo. :) Teraz z energią i postanowieniami wkraczam w nowy rok akademicki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodkie studenckie czasy:) Eh kiedy to było;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi tam ciągle czas mija szybko, zbyt szybko;) A może po prostu tak sobie tłumaczę po niezrealizowaniu jakiegoś celu :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do tego czasu - jakbym czytała o sobie! a PKP to się chyba nigdy nie zlituje... niestety

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi tegoroczne wakacje minęły zdecydowanie za szybko. Chyba każdy tak ma z tym czasem. Ja jestem mamą od 3 lat i raz wydaje mi się że to bardzo długo a później zastanawiam się dlaczego dzieci tak szybko rosną:) Co do killera to ja mam podobnie, kiedyś o był dla mnie pikuś a dzisiaj ni mogłam dokończyć połowy. Ale damy radę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to fakt, patrząc na dzieci upływ czasu (mimo, że zazwyczaj nieodczuwalny) jest najbardziej zauważalny. I oczywiście, że damy radę! Pozytywne nastawienie, dużo chęci i wszystko da się zrobić :)

      Usuń