BIEGANIE: 9,24 km na dobry weekend.

Po biegu: cynamonowa kasza jaglana na mleku z jabłkiem.

Mimo BARDZO wczesnego (4:30) wstawania ostatnimi czasy, pomimo całych dni w rozjazdach postanowiłam dzisiaj aktywnie rozpocząć weekend. Budzik zadzwonił o 6, spojrzałam w okno, zobaczyłam, że jeszcze jest ciemno (tak, jakbym tego nie wiedziała..) i postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć. Oczywiście ta chwila troszkę się wydłużyła, jednak całe szczęście przebudziłam się po prawie pół godziny, szybko się ogarnęłam, zjadłam kilka łyżek jogurtu z otrębami i słonecznikiem, rozgrzałam się i poszłam. Porę wybrałam idealną, powietrze było bardzo przyjemne, czuć było lekką wilgoć po delikatnym nocnym opadom, a wszystko powoli budziło się do życia. Wszystko, oprócz mojej kondycji. Już w połowie 4km zaczęłam być zmęczona, co nie było dla mnie przyjemnym uczuciem zważając na fakt, że zazwyczaj to samo uczucie pojawiało się zazwyczaj w okolicach 9 km. Biegłam jednak dalej i w natłoku myśli próbowałam szybko zdecydować co mam robić: biec już do domu, zrobić chociaż 6, czy robić standardową trasę na dłuższe wybieganie? Przebiegnięta odległość cały czas się wydłużała, a ja nadal nie wiedziałam ile dziś zdołam przebiec. Ambicja jednak wygrała i postanowiłam wbiec na moją długą trasę i podjąć walkę z samym sobą. Nie wiem czy to efekt skończenia wczoraj „Urodzonych biegaczy” (których swoją drogą polecam, ale o tym zrobię osobny wpis), czy mam aż tak silną wolę, ale przy wielkim zmęczeniu i bólu w łydkach przebiegłam 9,24 km, skracając tylko końcówkę trasy. Dobrze, że moja upartość wzięła w górę, ponieważ mimo całego trudu jaki musiałam włożyć w ten bieg, świadomość pokonania samej siebie i własnych granic możliwości jest cudowna. Teraz pozostaje wrócić do bardziej regularnych treningów i mieć nadzieję, że wiązadła w kolanie już nie będą dawały o sobie znać. :)

6 komentarze:

  1. I to się nazywa zapał:) Imponujące jak wygrałaś wewnętrzną walkę:) Gratuluję i oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, gratuluję i życzę kolejnych sukcesów, i tych małych i tych dużych :)

      Usuń
  2. Ale masz ŚLICZNY BLOG, naprawdę wygląda nieziemsko uwielbiam takie minimalistyczne, ale takie ochhh, aż sama nie rozumiem dlaczego swój mam taki popaćkany. :P :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, jaglanka z jabłkiem i cynamonem... Bajka! W ubiegłym roku się nią zajadałam, czas wrócić! :) Dzięki za przypomnienie!

    OdpowiedzUsuń
  4. jak się pokona moment krytyczny to już jest dobrze, już można niemal wszystko :))

    OdpowiedzUsuń